Lekcja pierwsza: zadbaj o naturalny ruch
Ludzie długowieczni nie biegają w maratonach ani nie pakują na siłowni. Sekretem ich dobrej kondycji fizycznej jest regularny codzienny ruch o niedużej intensywności, wpleciony pomiędzy zwykłe codzienne zajęcia. To może być chodzenie, rower, opieka nad dziećmi, uprawianie ogródka, wchodzenie po schodach zamiast jazda windą itp.
Lekcja druga: hara hachi bu
Napełniaj żołądek w osiemdziesięciu procentach. Nie przejadaj się, dobrze żuj pokarmy, nie podjadaj w ciągu dnia, nie jedz na noc, przed telewizorem ani w biegu, dbaj o prawidłową masę ciała, stosuj regularnie okresowe posty (ograniczenia kaloryczne). Jedz by żyć, a nie odwrotnie.
Lekcja trzecia: roślinny punkt widzenia
Nie ma jak widać ani jednej społeczności długowiecznej na naszej planecie, która żywiłaby się dietą opartą w głównej mierze na produktach odzwierzęcych, traktując całą resztę jako dodatek. Podstawą talerza u długowiecznych są zawsze głównie naturalne i nieprzetworzone pokarmy roślinne: warzywa, owoce, orzechy, nasiona, rośliny strączkowe, pełne ziarno. Nie używa się przesadnie dużych ilości soli, cukru czy tłuszczu ani nie spożywa żywności przetworzonej, rafinowanej, syntetycznie stworzonej, oczyszczonej, śmieciowej czy w ogóle żadnego typu nowoczesnych żywieniowych wynalazków. Na talerzu długowiecznego człowieka pokarmy odzwierzęce jeśli są obecne, to stanowią stosunkowo niewielką część, nie jada się ponadto mięsa tak jak u nas każdego dnia, lecz jest ono jadane w sytuacjach wyjątkowych (na niedzielę, na święta, podczas uroczystości rodzinnych itp.) lub nawet… wcale się go nie jada i też można jak się okazuje dożyć setki w zdrowiu i jasności umysłu (jak u adwentystów w Loma Linda). Nie daj sobie wmówić, że „nie da się przeżyć bez mięsa”. Jest to zwyczajnie nieprawda.
Lekcja czwarta: grona życia
Niewielkie ilości (kieliszek, max. dwa) szlachetnego, bogatego w polifenole czerwonego wina pite do posiłku na Sardynii lub naparsteczek sake z bylicy japońskiej na Okinawie spożyty w gronie moai mogą przyczyniać się do przedłużenia życia lub przynajmniej, jak widać na załączonym obrazku, mu nie przeszkadzać. Aczkolwiek adwentyści nie piją nawet kropelki całe życie i też dożywają setki, więc picie alkoholu jest jednak mimo wszystko opcją, a nie koniecznością. Tym bardziej, że nie zachowując pewnych zasad można wpaść w nałóg (jak wiadomo alkohol uzależnia).
W Polsce panuje akurat schemat odmawiania sobie alkoholu podczas tygodnia po to tylko, by w sobotę „na melanżu” wlać w siebie zaległe 14 kieliszków z całego tygodnia. To zdecydowanie niezalecane rozwiązanie. Albo wcale, czyli pełna abstynencja, albo symboliczne ilości konsekwentnie codziennie, do posiłku, w dobrym towarzystwie. Tak właśnie alkohol pijają (lub nie pijają) stulatkowie. W Niebieskich Strefach nie notuje się zjawiska uzależnienia alkoholowego, kluby AA nie są tam potrzebne, a miejscowa policja nie zwozi zalanych w trupa stulatków do domu o czwartej nad ranem w niedzielę. Ani nawet w Nowy Rok.
Lekcja piąta: mieć cel
Bardzo ważna lekcja. Japońscy stulatkowie mają swoje ikigai, na Kostaryce plan de vida, adwentyści uwielbiają udzielać się społecznie w wolontariacie, zaś w krajach śródziemnomorskich gdzie ceni się szczególnie wartości rodzinne stulatkowie często za cel stawiają sobie zobaczyć jak rosną, zakładają rodziny lub kończą studia ich prawnuki. Motywacja to potężna siła podtrzymująca życie i sprzyjająca zdrowiu. Zamiast siedzieć i narzekać, roztrząsać swoje dolegliwości utyskując na mijający czas – stulatkowie cieszą się każdym dniem, dziękują za to co mają i są zawsze aktywni. Lubią robić coś dla siebie (grają na gitarze, piszą wiersze, uczą się języków obcych, ćwiczą) oraz dla innych (czuć się potrzebnym, służyć pomocą i uzbieraną przez lata życiową mądrością).
Lekcja szósta: nie spiesz się, czas poczeka
Stulatkowie wiedzą, że gdy gonimy za iluzorycznym celem, omijają nas najcenniejsze chwile w życiu. Wiedzą jak zwolnić, wyciszyć się, wrzucić na niższy bieg i pozbyć się stresu. Spotykają się z przyjaciółmi, znajdują czas na modlitwę lub medytację oraz na odpoczynek czy też sen. Stusiedmioletnia Rafaella z Sardynii zapytana o jedną najważniejszą poradę dotyczącą długowieczności i życia w zdrowiu odpowiedziała z błyskiem w oku: „Życie jest krótkie. Nie pędź tak, bo go nie zauważysz”. Zaś na Ikarii nikt nie patrzy na zegarek – czas bowiem nie więzi nikogo dopóki sami na to nie pozwolimy. Spiesz się powoli.
Lekcja siódma: duchowa więź
Bez względu na wyznanie religijne wszyscy stulatkowie starannie pielęgnują swoje więzi z szeroko pojmowaną siłą wyższą. Jej istnienia w żadnej Niebieskiej Strefie nikt nie podważa, może tylko nazywać się inaczej w różnych kulturach. Oddanie się pod patronat siły wyższej jest cechą wspólną wszystkich długowiecznych, a przerzucenie choćby częściowo ciężaru dnia powszedniego na jej barki pozwala zyskać spokój ducha, optymizm, znakomite samopoczucie i przekonanie, że prowadzisz dobre, spełnione i nacechowane wewnętrznym poczuciem bezpieczeństwa życie. A ostatecznie kiedy ufasz tej sile, to zawsze na końcu okazuje się, że nie ma tego złego co by na dobre dla Ciebie nie wyszło. Seniorzy nie ograniczają się przy tym jedynie do uczestnictwa w obowiązkowych nabożeństwach, oni traktują swoją prywatną więź z „górą” jako pewną filozofię życiową, obecną w ich życiu w każdej chwili.
Lekcja ósma: najbliżsi na pierwszym miejscu
Bez względu na zamieszkiwany kontynent, kolor skóry czy wyznanie, wszyscy stulatkowie stawiają rodzinę na pierwszym miejscu. Na Okinawie przywiązanie do rodziny wykracza nawet poza życie doczesne: tamtejsi seniorzy rozpoczynają dzień od uczczenia pamięci przodków. Większość seniorów mieszka z rodzinami (w czterech na pięć Niebieskich Stref jest to wręcz normą i nie do pomyślenia jest, aby mogło być inaczej). Dbają o bliskich i odwzajemniają im swoją miłość i troskę, którymi byli obdarzeni w dzieciństwie. Rodzina jest dla nich priorytetem od zawsze – nawet zanim stali się jeszcze stulatkami. To procentuje w późniejszym okresie życia.
Lekcja dziewiąta: wśród swoich
Seniorzy lubią otaczać się ludźmi myślącymi podobnie jak oni i wyznającymi te same wartości. Jest to chyba najlepszy sposób aby zmieniać swoje życie na lepsze. Ponadto dużo łatwiej jest wyrobić w sobie dobre i sprzyjające zdrowiu nawyki, gdy wokół wszyscy też je mają i przestrzegają. Budowanie trwałych przyjaźni i swojego „wewnętrznego kręgu” wymaga czasu i wysiłku, ale jest to inwestycja, która zwraca się z nawiązką. Jak wskazują badania przyjaciel osoby otyłej ma wielokrotnie większe szanse na przybranie na wadze niż gdyby przyjaźnił się z osobą o prawidłowej masie ciała. Ponadto przypuszcza się, że kobiety mogą żyć dłużej z uwagi na nawiązywanie przyjaźni z innymi kobietami: kobiety nawiązują silniejsze, lepsze, bardziej prywatne więzi społeczne z kobietami niż mężczyźni ze swoimi kolegami. Są też bardziej uczynne, chętniej i lepiej wyrażają swoje uczucia, również kiedy są smutne czy złe. Inwestuj w dobre przyjaźnie!